poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział VI

Ludzie za­pomi­nają, że im dłużej będą przy­woływać zło z przeszłości, tym dłużej ono będzie w nich is­tnieć i wyrządzać co­raz większe szkody.

Hermiona otworzyła powoli oczy, jakby bała się promieni światła, które nieśmiało wpadały do jej dormitorium przez szczelinę między zasłonami. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę piątą. Przeklęła w duchu, że obudziła się tak wcześnie i przewróciła na drugi bok, próbując zażyć jeszcze trochę snu. Wieczorem długo nie mogła zasnąć, rozmyślała o scenach, które widziała w myślodsiewni Malfoya. Cały czas dręczyło ją pytanie dlaczego jej nie zabił, tak jak rozkazał mu Voldemort, sprzeciwił się, wiedząc, że za brak posłuszeństwa grozi śmierć. Przecież była tylko nędzną, nic nie znaczącą szlamą. Zabicie jej nie powinno sprawić Malfoyowi żadnego problemu, przez tyle lat dręczył ją na każdym kroku, upokarzał przy każdej możliwej sytuacji i widać było, że czerpie ogromną satysfakcję z jej bólu. Nie rozumiała też zachowania Blondyna na błoniach. Czemu chciał ją uwieść? Co takiego nim kierowało? Ciągle dręczona tymi pytaniami zdała sobie sprawę, że nie zaśnie więc powoli wygrzebała się spod kołdry i ruszyła po cichu do łazienki, by nie zbudzić Ginny. Weszła pod prysznic i odkręciła lodowatą wodę, czując przyjemny chłód. Przekręciła kurek w drugą stronę i poczuła gorące krople na swojej skórze. Uwielbiała takie kąpiele, przez kolejne 15 minut polewała się naprzemian zimną i gorącą wodą. Po wyjściu z łazienki czuła się zrelaksowana i spokojna. Tak jakby woda zmyła z niej wszystkie złe emocje i myśli.

Cieszyła się, że w końcu nadeszła sobota. Wcześniej bała się tego dnia, ale jednak nie okazał się tak straszny, bo nie musiała spędzać go z Malfoyem. Dostała zaproszenie od Notta na imprezę integracyjną „ekipy remontowej” Hogwartu. Theo sam wpadł na pomysł, by zaprosić wszystkich uczniów do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Perspektywa pojednania się w końcu z najmniej lubianym domem w szkole może nie była najlepszą opcją na spędzenie wolnej soboty, ale sam fakt, że wyszli z inicjatywą znaczy coś dobrego więc nie wypadało odmówić.
Na śniadanie było jeszcze za wcześnie więc postanowiła, że uda się do biblioteki, by znaleźć przepis na eliksir na kaca. Miała zamiar dobrze bawić się na imprezie, dlatego zapobiegawczo postanowiła sporządzić mały zapas tego specyfiku dla niej i dla Ginny. Chciała pokazać wszystkim, że nie jest juz tylko grzeczną kujonką, przestrzegającą sztywno zasad. Lato z Rudą uświadomiło jej, że trzeba czerpać z życia garściami i pozwalać sobie na spontaniczność. Wcale to do niej nie pasowało, bo uwielbiała mieć wszystko poukładane i zaplanowane. Postanowiła to zmienić.
Szła szybko przez korytarz, rozmyślając co włoży dziś na siebie i czy Ginny zdąży pomóc jej się przyszykować, bo przecież dziś wychodzi spotkać się z Zabinim. Ciekawiło ją jaką Gin zaplanowała zemstę, ale musiało to być coś ekstra, bo nie chciała jej tego wyjawić. Uśmiechnęła się do siebie na myśl, co może czekać Zabiniego, gdy nagle uderzyła w coś twardego. Uniosła głowę do góry i zobaczyła przed sobą najmniej spodziewaną osobę.

- Daniel? Co ty tutaj robisz? – zapytała zdezorientowana, łapiąc się za głowę, która pulsowała jej od uderzenia.
- Hermiona? To naprawdę ty? – wysoki brunet z ciemnymi oczami zaczął mierzyć ją od stóp po głowę. – Nie wiedziałem, że wracasz do Hogwartu. – wyszczerzył do niej zęby, a w jego oczach zalśniły niebezpiecznie iskry.
- A ja myślałam, że jesteś w Bułgarii. – odparła niepewnie. – Co cię sprowadza do Hogwartu? – jej wzrok padł na kufer stojący obok chłopaka.
- To ty nic nie wiesz? Zamknęli Durmstrang, podobno władzom nie podobało się to, że uczyli tam także czarnej magii. – przewrócił oczami - Wszyscy uczniowie zostali porozsyłani do innych szkół. Wybrałem Hogwart, bo bardzo mi się tu podobało podczas Turnieju Trójmagicznego. I widzę, że to była słuszna decyzja. – znów przeszył Hermionę wzrokiem.
- Cieszę się. – odparła zaczerwieniona. Nie lubiła sposobu w jaki na nią patrzył. Jakby była czymś do jedzenia, zawsze prowadziło to do tego, że plątał jej się przy nim język. – Muszę lecieć. – rzuciła i ruszyła szybko, w obawie, że może za nią pójść.

Nie wiedziała jakim cudem znalazła się z powrotem w swoim dormitorium. Zamknęła drzwi opierając się o nie i osunęła się na ziemię. Wszystkie wspomnienia wróciły i jej dobry humor szybko się ulotnił.
- Hermiono? Hermiono! Słyszysz mnie?! – powoli dochodził do niej dobrze znany jej głos. Podniosła głowę i zobaczyła przed sobą Ginny. – Co się stało? – spytała delikatnie.
- Ginny, on tu jest...
- Kto? O co chodzi?
- Daniel. – więcej nie musiała mówić, Ruda usiadła obok niej i przytuliła mocno, co spowodowało że nie wytrzymała napięcia i zaczęła cicho szlochać.
- Kochana, nie martw się. Nic złego ci się nie stanie, nie pozwolę na to. -  mówiła pocieszająco Ginny. – Tamten czas minął, on wtedy nie był sobą. Przecież nawet nic nie pamięta...
- Wiem, że to nie jego wina, ale nie zniosę jego widoku tutaj. Myślalam, że już sobie z tym poradziłam, ale to ciągle wraca. – jęknęła Hermiona, pocierając zaczerwienione oczy.
- Musisz być silna. – Ruda podniosła Hermionę za ramiona. – Dasz sobie radę, nie możesz dać po sobie poznać, że cos jest nie tak. Jesteś silną, mądrą, wspaniałą kobietą i moją najlepszą przyjaciółką. Nie pozwolę na to, żebyś znowu cierpiała.
- Dziękuję. – wyszeptała brązowooka, przytulając się do swojej przyjaciółki.

Tysiąc myśli na raz krążyło jej w głowie. Z chwilą, gdy ujrzała Daniela wróciło całe zło, którego tak usilnie starała się pozbyć podczas lata. Myślała, ze jednak udało jej się zacząć od nowa, takie życie po życiu. Pierwsze dwa miesiące po bitwie okazały się kolejną walką a nie spokojem i wolnością, której się spodziewała. Są takie zdarzenia w życiu człowieka, które próbują przekonać, że dalsze istnienie nie ma sensu, że każdy krok sprawia ból, że każda próba podniesienia się nie przynosi żadnej poprawy. Ginny wiedziała co robi zabierając przyjaciółkę w podróż po Australii. Czasami wydawało jej się, że szukanie rodziców to tylko pretekst by pomóc jej wyjść na prostą po zdarzeniach podczas bitwy. Wiedziała, że szukają na próżno.
Ginny jakby słyszała myśli przyjaciółki, dlatego postanowiła je przerwać.
- Chodź Miona, wybierzemy ci strój na imprezę. – powiedziała zachęcająco uśmiechając się do niej.
Hermiona wstała po chwili. Wiedziała, że opór nie ma sensu, bo Ruda i tak zawsze osiąga zamierzony cel. Dała ponieść się szałowi przygotowań by nie rozczarować Ginny, chciała jej pokazać, że jej wysiłek nie poszedł na marne, że nie wpadnie znów w tak głęboki dół cierpienia...

Dochodziła ósma wieczorem, Hermiona stała przed lustrem w dormitorium, przyglądając się sobie uważnie. Zawsze brakowało jej pewności siebie, dlatego pozwoliła Ginny na swoją metamorfozę podczas wakacji. Musiała przyznać, że wcale tego nie żałowała. Proste włosy w kolorze kasztanu spływały jej gładko na odsłonięte ramiona. Dziwnie czuła się bez burzy loków, ale Ginny twierdziła, że choć w ten jeden wieczór chce ją widzieć z prostymi włosami. Dekolt sukienki w kształcie serca kusił, jednak nie był wyzywający, uwydatniał za to całkiem spory biust. Zatrzymała wzrok na niewielkiej, ledwo widocznej bliźnie na lewej piersi i zakłuło ją w środku. Szybko jednak otrząsnęła się ze złych myśli, przypominając sobie o tym, co przyrzekła Ginny. Żadnego zamartwiania się, żadnego wspominania, totalny luz i pozytywne myślenie. Dziękowała niebiosom za tak wspaniała przyjaciółkę.
Po dokładnym obejrzeniu się w lustrze sięgnęła po karton z butami i wyjęła z niego czarne szpilki z czerwoną podeszwą, która idealnie pasowała do jej czerwonej sukienki. Założyła buty na swoje smukłe i długie nogi, pociągnęła ostatni raz usta szminką, spryskała delikatnie perfumami i ruszyła w kierunku Pokoju Wspólnego, żałując, że Ginny nie wróciła jeszcze z Hogsmeade.

Wchodząc do pomieszczenia przyciągnęła wzrok męskiej części gości. Prawie natychmiast przy jej boku zjawił się Nott ze szklanką ognistej.
- Witam piękna panią. – chwycił jej dłoń i ucałował delikatnie.
- Cześć Theo. – zaśmiała się Gryfonka. Czuła, że przy nim będzie się świetnie bawić.
- Masz ochotę na cos do picia? Zaraz ci przyniosę piwo kremowe. – zaoferował, nie czekając na odpowiedź.
- Zaczekaj, wolę to. – powiedziała i zabrała mu szklankę z ręki, przechyliła ją i wypiła bursztynowy płyn do ostatniej kropli, czym zdziwiła chłopaka.
- No nieźle się zapowiada. – wyszczerzył zęby i wziął ją pod rękę, prowadząc na środek pokoju, który teraz spełniał rolę parkietu do tańca.
Ognista sprawiła, że Hermiona poczuła się bardziej pewna siebie. Przetańczyła z Nottem dwie piosenki i tańczyłaby dalej jednak pewna Krukonka odbiła jej partnera. Postanowiła więc podejść do baru by nadrobić zaległości w drinkach.

- Podwójna ognista. – powiedziała siadając na krześle barowym, a szklanka z zamówionym napojem natychmiast się przed nią pojawiła.
- No proszę. – usłyszała głos obok siebie. – Kto by pomyślał, że grzeczna Granger lubi pić takie trunki.
- Spadaj Malfoy. – odparła chłodno nawet nie patrząc w jego stronę. – Mam zamiar się dobrze bawić i ty mi tego nie zepsujesz.
- Zapominasz złotko, że masz u mnie dług. – odwróciła natychmiast głowę ciskając mu wściekłe spojrzenia. Upiła szybko spory łyk alkoholu.
- Przecież powiedziałeś, że dziś nie będziesz mnie tym dręczył. – warknęła przez zaciśnięte zęby.
- Może zmieniłem zdanie... – zaczął przeciągać słowa, jak to zwykle miał w zwyczaju, gdy chciał zdenerwować kogoś.
- Nienawidzę cię. – jednym haustem opróżniła szklankę, co zdziwiło Blondyna. – Nie patrz takim tępym wzrokiem, nie jestem tylko grzeczną, szlamowatą kujonką, jak ci się zawsze wydawało. – powiedziała chłodno.
Draco nic nie odpowiedział tylko przyglądał jej się. Musiał przyznać, choć niechętnie, że z dawnej kujonki z wielkimi zębami i spuszonymi włosami nie było śladu. Przyciągała męskie spojrzenia w tej czerwonej sukience, która podkreślała jej biust, idealna talię i długie nogi. Postanowił, że dziś żaden facet jej nie dotknie.
- Chcę zapłaty, dziś, teraz. – jego ton nie znosił sprzeciwu.
- Czego chcesz? – odparła zrezygnowana. Wiedziała, że nie może mu odmówić. Nie pozwalała jej na to gryfońska duma i honor.
- W umowie było, że spędzisz ze mną cały dzien. Powiedzmy, że rozbijam ci to na dwie części. Dzisiejszy wieczór i jutrzejszy. Powinnaś być zadowolona. – odparł po krótkim namyśle.
- Ekstra. – w jej głosie słychać było sarkazm.
- Spędzisz ze mną tę imprezę. Nie możesz tańczyć z nikim innym, będziesz cały czas ze mną i... – zaczął, ale mu przerwała.
- Oszalałeś? Co ty sobie myślisz?! Nie jestem twoją własnością! – krzyknęła. Wiedziała co planuje młody arystokrata. Nie mogła zrozumieć jego głupoty, przecież widziała w myślodsiewni jego wspomnienie, powiedziała mu o tym, a mimo to on nadal próbował ją uwieść. Nagle jej wzrok przyciągnął mężczyzna wchodzący właśnie do  Pokoju Wspólnego. Hermiona wyglądała jakby miała zaraz zasłabnąć, nie umknęło to uwadze Malfoya, który skierował wzrok w stronę wejścia.
- Kto to? Twój chłopak? – zapytał złośliwie.
- Zamknij się, proszę nie dołuj mnie teraz. – jej błagalny ton zdziwił i zbił z tropu Blondyna.
- Dobra, dobra. Daj na luz. – odparł przyglądając jej się. Jej dłonie drżały, zamówiła kolejnego drinka i szybko pozbyła się jego zawartości.
- Nie zachowujesz się jak Granger. – przechylił głowę w bok, nadal się przyglądając i popijając whisky.
- Mówisz jak byś mnie znał. – warknęła zdenerwowana. – Godryku, żeby mnie nie zauważył. – jęknęła.
- Chodź, zatańczymy. – chwycił ją mocno za nadgarstek, spodziewając się sprzeciwu, jednak Gryfonka posłusznie za nim poszła, nie spuszczając wzroku z tajemniczego mężczyzny, który stal odwrócony do nich plecami.
Ustawili się na parkiecie i zaczęli tańczyć szybką piosenkę, która skończyła się chwilę później. Dj postanowił puścić coś wolniejszego i na parkiecie pojawiły się pary. Hermiona zdziwiła się, gdy Malfoy położył dłoń na jej talii a w drugą chwycił jej rękę.
- Nie brzydzisz się szlamu? – zapytała chłodno.
- Nie. – odparł pewnie. – Ten chłopak chyba cię zauważył, bo kierował się w tę stronę. Znaj moją dobroć, uratowałem cię. – dziewczyna natychmiast położyła swoją dłoń na jego ramieniu.
- Dziękuję. – odparła niechętnie. 
Czuła na sobie palące spojrzenie Daniela, nie chciała by ta piosenka się skończyła. Bała się konfrontacji z nim. Jednocześnie nie wierzyła, że tańczy do wolnej piosenki z Malfoyem, który okazał się doskonałym tancerzem. Jego dłoń przesunęła się delikatnie z jej talii na plecy, przeszedł ją dziwnie przyjemny dreszcz. Przestraszyła się, bo wiedziała, że Malfoy na pewno to wyczuł. Naszła ją nagła ochota by sprawdzić czy on tak samo zareaguje na jej dotyk. Powoli, niby od niechcenia przesunęła swoją dłoń z ramienia na kark Blondyna. Uśmiechnęła się do siebie z satysfakcją.

- Powiesz mi co to za typ? – zapytał nagle przerywając ciszę.
- Mój największy koszmar. Choć on o tym nie wie.
- Myślałem, że ja jestem twoim największym koszmarem. Chyba będę musiał sobie uciąć z nim pogawędkę. – odparł odchylając się i spoglądając na dziewczynę, która wydawała się być rozbawiona jego słowami.
- Ty przy nim wypadasz nadzwyczaj blado. – zaśmiała się wrednie.
- Piosenka się kończy, chyba czeka cię odbijany. – wyszeptał wprost do jej ucha, co spowodowało kolejny dreszcz, gdy poczuła jego oddech na skórze.
- Nie! – krzyknęła przerażona. – Nie zrobisz mi tego. – próbowała uchwycić jego wzrok, ale tym razem on unikał jej spojrzenia.
- Niby czemu nie? – odparł od niechcenia, delikatnie rozluźniając uścisk, bo właśnie rozbrzmiewały ostatnie takty piosenki. – Przecież jestem wredny Malfoy.
- Błagam. – to słowo sprawiło, że spojrzał jej w oczy. Szeroko rozchylone brązowe tęczówki wpatrywały się rozpaczliwie w jego stalowoszare. Wiedział, że nie zdoła jej odmówić, nie mógł dać po sobie tego poznać. Musiał obrócić tę sprawę na swoją korzyść.
-  Za to będzie kolejna przysługa. – odparł nie przerywając spojrzenia. Nie zauważyli, że muzyka zmieniła się i dookoła uczniowie tańczyli jakieś dzikie ruchy.
- Przecież i tak miałam z nikim nie tańczyć i nie rozmawiać! – wściekła się.
- Nie to nie.. – odwrócił się, bo wiedział, że Gryfonka się złamie i przyjdzie do niego w łaskę.
- ZGODA! – krzyknęła i pojawiła się tuż przed nim. Kątem oka dostrzegła, że Daniel zbliża się do nich. – Zrób coś. – powiedziała szeptem.
- Skoro tak błagasz... – odparł od niechcenia i chwycił ją za rękę ciągnąc w stronę barku przy którym dostrzegł Zabiniego.

- Witaj Diable. Gdzie twoja towarzyszka? – zapytał Draco przysiadając się do kolegi.
- Ta mała intrygantka zamknęła mnie we wrzeszczącej chacie, zabrała różdżkę i zostawiła na 3 godziny! – odpowiedział rozwścieczony.
- HAHAHAH, dobrze ci tak Zabini! – Gryfonka zaniosła się śmiechem. Blaise rzucił jej wściekłe spojrzenie, a później przeniósł wzrok na ich splecione dłonie.
- Widzę, że chociaż dla was wieczór jest udany. – odparł spuszczając głowę. Hermionie zrobiło się żal Slizgona, mimo że za nim nie przepadała. Ze wspomnienia wywnioskowała, że nie chodziło o żaden zakład w uwiedzeniu jej przyjaciółki, możliwe że na prawdę mu się podobała. Postanowiła, że zadziała w tej sprawie w najbliższym czasie. Na razie jednak miała na głowie Daniela...

- Niczego sobie nie wyobrażaj Zabini, spłacam dług Malfoya i przy okazji zarobiłam nowy... – odparła Gryfonka i zamówiła sobie drinka.
- Nie przesadzasz z alkoholem Granger? Nie mam zamiaru wynosić stąd twoich zwłok. – Malfoy zabrał szklankę z rak Hermiony.
- Wal się i oddawaj mi mojego drinka. – odparła wojowniczo, próbując zabrać mu swoją własność. Chwilę później zawartość szklanki wylądowała na sukience Hermiony. – Widzisz co zrobiłeś idioto! – krzyknęła, przyciągając zaciekawione spojrzenia uczniów.
- Spokojnie wariatko, przecież osuszysz to jednym zaklęciem. – Blondyn zaśmiał się z jej reakcji. Jej policzki zrobiły się intensywnie czerwone ze złości. Musiał przyznać, że bardzo go to intrygowało. On nigdy się tak nie czerwienił.
- Musze pójść do łazienki. – rzuciła nie zaszczycając go spojrzeniem.
Skierowała się w stronę toalety i gdy była już pod samymi drzwiami, wejście zastawił jej Daniel... 


****
Kochani!
Rozdział ten dedykuję dwóm pierwszym obserwatorom. Jeśli czytacie na bieżąco, to proszę Was, zostawcie komentarz. Mam już prawie skończony rozdział VII i zastanawiam się czy go dodawać. Czy jest sens prowadzić tego bloga, czy ktoś to czyta?

10 komentarzy:

  1. JA CZYTAM, MÓJ BOŻE, CO DALEJ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję za komentarz :) następny rozdział będzie dla Ciebie, dodałaś mi weny by go skończyć.

      Usuń
    2. Oooo, bardzo mi miło! :D Czekam z ogrrrrromną niecierpliwością CO DALEJ! :D Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
    3. Wyznam w sekrecie, że ja też miałam pomysły na opowiadania do HP, ale nie mam odwagi żeby je publikować... :P

      Usuń
    4. Przecież możesz publikować anonimowo. Może Twoja historia spodoba się, zawsze warto spróbować. :)

      Usuń
    5. Zastanowię się...

      Usuń
  2. Także czytam, ale coraz rzadziej udaje mi się zostawić komentarz na jakimkolwiek blogu. Ale teraz to nadrobię. :D
    Po pierwsze - Teo <3 Dawaj więcej akcji z nim!
    Po drugie - strasznie ciekawi mnie ten Daniel - skąd Hermiona go zna i dlaczego jest dla niej większym koszmarem od Malfoy'a?
    Po trzecie - wredny, sprytny Draco <3 Wykorzystać desperację dziewczyny, żeby uzyskać następną przysługę? Jedno słowo - ślizgon. :D <3
    PS: Błagam, wyłącz weryfikację obrazków! Wkurza, grhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj postaram się dodać nowy rozdział, trochę trzeba będzie poczekać na odkrycie sprawy z Danielem :D
      Na życzenie postaram się wpleść jakiś wątek z Teo :)

      Weryfikacja wyłączona, dzięki za podpowiedź. Dopiero zaczynam przygodę z blogspotem i trochę się namęczyłam, żeby znaleźć to w ustawieniach.. :)

      Usuń
  3. Hej, bardzo dobre początki. Uważaj tylko, żebyś nie zgubiła się z wątkami fabuły. Czekam na natępny odcinek z niecierpliwością. Trzymam kciuki!
    Dominika27

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko mam poukładane i rozpisane :) Jednak ciągle przychodzą mi do głowy nowe pomysły i to faktycznie może być kłopot.. Ale postaram się zbytnio nie namieszać :D

      Usuń