Zadanie, które powierzyła Dyrektorka Gryfonkom i Krukonce do
najprostszych nie należało. Hermiona była przerażona faktem, że osobą, którą
będzie musiała śledzić przez kolejne dwa tygodnie jest Draco Malfoy.
Juz nawet Nott i
Zabini są lepsi, czemu zawsze ja dostaje najgorszą opcję? – myślała
posępnie dziewczyna, zazdroszcząc koleżankom. Wiedziała, że będzie musiała
uważać, Malfoy nie da się tak łatwo podejść i jeśli ma coś do ukrycia, to
ukrywa to bardzo dobrze...
Miała jednak cichą nadzieję, że Ślizgoni faktycznie przeszli
na dobrą stronę i nie mają nic wspólnego ze śmierciożercami. Musi znaleźć tylko
mocny dowód na to i będzie miała z głowy tę idiotyczną zabawę w detektywa...
Po nieprzespanej nocy, spędzonej na rozmowach i obmyślaniu
planu działania, Hermiona i Ginny udały się do Wielkiej Sali na śniadanie.
Droga z lochów zajęła im znacznie więcej czasu niż z wieży Gryffindoru. Ciemne
kręte korytarze, oświetlone zielonymi płomieniami przyprawiały je o dreszcze. Zjadły
kilka tostów z dżemem, popiły sokiem dyniowym i pełne zapału udały się zapoznać
z grafikiem prac, które właśnie wieszała McGonagall.
- Zapowiada się ekstra. –Ruda zmarszczyła czoło– Sprzątanie
gruzów na błoniach wraz ze Ślizgonami. - popatrzyła krzywo na profesorkę.
- Czyli czas zacząć dochodzenie. – szepnęła do Ginny i
odeszła widząc, że zbliżają się Zabini i Nott.
Hermiona wzięła pod rękę Ginny i żwawo ruszyły na błonia,
chcąc uniknąć spotkania ze Ślizgonami.
- Pospieszcie się - warknął Draco, zatrzymując się o mało nie wpadając na dwie Gryfonki, które zagrodziły mu drogę. – A
wy uważajcie jak łazicie – syknął. Widać było, że nie miał najlepszego humoru.
Był niespodziewanie gorący dzień, Draco chciał pracować w zamku, a najlepiej w
pobliżu lochów, w których utrzymywała się chłodna temperatura. Nienawidził
gorąca, a co za tym idzie pocenia się, które psuło jego nienaganny wygląd. –
Ruszcie się, nie mam zamiaru na was czekać! – odwrócił się i skierował w stronę
błoni.
- Jaki milutki dzień się
zapowiada! – stwierdził z entuzjazmem Zabini i ruszył w stronę Gryfonek. – Tym
bardziej, że mamy takie piękne pomocnice. – uśmiechnął się do Hermiony i Ginny,
dłużej zatrzymując wzrok na Rudej, powodując u niej delikatne rumieńce. Nie
uszło to uwadze Hermiony.
- Nie słódź Zabini, tylko biegnij
za Malfoyem. Nie wiem czy wy lubicie chodzić na smyczy czy po prostu włóczyć
się za nim. – powiedziała zaczepnie Ginny.
Zabini zmrużył oczy, przeszywając wzrokiem Rudą.
- Zaczepna jesteś, lubię takie. – powiedział przechodząc obok niej, delikatnie
muskając jej dłoń swoją, niby przypadkiem.
Ginny stała wmurowana.
- Czy ty też to słyszałaś? – oprzytomniała, gdy Ślizgoni zniknęli
za wejściem na błonia. – Jak on śmiał?
- Może mu się podobasz? – zachichotała Hermiona. – Popatrz na to z
drugiej strony, przecież masz go śledzić, możesz wykorzystać swoje atuty, skoro
najwidoczniej mu się podobają. – Hermiona spojrzała na przyjaciółkę,
przyglądając się jej reakcji.
- Chyba się najadłaś tykwobulw! Skoro jesteś taka mądra, to może
zacznij uwodzić Malfoya? – powiedziała urażona. Sprzeczały się tak, aż doszły
do błoni i musiały przerwać ze względu na Ślizgonów.
Nagle zerwał się lekki wiatr, który przyniósł lekką ulgę w upale i
przy okazji uniósł chmurkę pyłku z gruzu w kierunku Draco, który odwrócił się w
stronę zamku, by uniknąć spotkania twarzą w twarz. Nie udało mu się to całkiem
i chwilę później tarł załzawione i zaczerwienione oczy. Kiedy odzyskał już
normalną widoczność, jego oczom ukazały się dwie Gryfonki sprzeczające się
między sobą. Wpatrywał się w ten widok przez chwilę, zastanawiając się jak mógł
być wcześniej tak ślepy. W jego głowie zrodził się chytry plan. Zmierzył i
ocenił dokładnie swój cel, uśmiechnął się do siebie i wrócił do przenoszenia
gruzu do wielkiego kontenera. Całą tę sytuacje obserwował z boku pewien ciemnoskóry
Ślizgon, który domyślał się co chodzi po głowie młodemu arystokracie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz