Stało się! Po przeczytaniu licznych blogów o tematyce Dramione, postanowiłam napisać swoją historię tych postaci. Na początek dosyć nudny wg mnie rozdział (początki prawie zawsze są nudne), ale gwarantuję, że akcja będzie się rozwijać w kolejnych rozdziałach. Zachęcam wszystkich do czytania i pozostawiania komentarzy. Wszelkie sugestie, krytyka, opinie są mile widziane.
Pozdrawiam wszystkich ciepło!
Pozdrawiam wszystkich ciepło!
~~~~
Jadąc z Państwem Weasley na
dworzec King’s Cross, szeroko otworzyłyśmy okna samochodowe. W Londynie dawno
nie był takich upałów. Hermiona miała na sobie obcisłe czarne rurki i luźną
miętową bluzkę z głębokim dekoltem. Dziwiła się, bo przyciągała wzrok wielu
mężczyzn. W przeciwieństwie do Ginny, która wręcz emanowała pewnością siebie i
seksapilem, ona czuła się okropnie nieatrakcyjna. Ruda postawiła sobie za cel,
aby podbudować jej ego i kilka dni przed wyjazdem odprawiła „Dzień
Metamorfozy”. Panna Granger musiała przyznać, że efekt nawet jej się podoba.
Szczególnie nowa fryzura, Ślad po ogromnej szopie a la Hagrid zniknął! Ginny udało
się okiełznać jej włosy i teraz mogła chwalić się delikatnymi falami w karmelowym
odcieniu. Oprócz tego jej garderoba nieco się rozrosła, niekoniecznie odzieżą,
która była w guście Hermiony(którego podobno nie ma), ale nie mogła odebrać Ginny
przyjemności stania się jej osobistą stylistką.
Do
rozpoczęcia zajęć zostały niecałe dwa tygodnie. Postanowiły z Rudą wcześniej
udać się do szkoły, żeby pomóc w odbudowie zamku. Wojna mocno odcisnęła swoje
piętno na ukochanej szkole. Przez całe wakacje Hermiona podróżowała po
Australii, poszukując rodziców. Jednak bezskutecznie.. Ginny namówiła ją na
powrót do szkoły, wiedziała, że nie robi tego czysto bezinteresownie. Nie
chciała kończyć Hogwartu sama. Harry i Ron postanowili zrezygnować z nauki, bo
dostali propozycję pracy w Biurze Aurorów. Rozumiała ją doskonale, bo były w
podobnej sytuacji. Oba związki dziewczyn nie przetrwały, nie mieli dobrej
perspektywy na przyszłość, dlatego postanowili wrócić do przyjaźni i zacząć
układać sobie życie od nowa.
Wysiadły z
samochodu, pożegnały się z Molly i Arturem i jak zwykle spóźnione ruszyły pędem
na peron 9 i ¾.
- Nie spodziewałam się tłumów na peronie, ale sądziłam, że
jakaś żywa dusza będzie się tu błąkać. – powiedziała Ginny, rozglądając się
dookoła.
- Fakt, nigdy nie było tu tak pusto. Może wszyscy już są juz
w środku?
Wsiadły do pociągu i zajęły pierwszy z brzegu wolny
przedział. Gdy wyłożyły bagaże
postanowiły rozejrzeć się po wagonie.
- Może akurat spotkamy kogoś znajomego? Tak strasznie
stęskniłam się za wszystkimi! – powiedziała Hermiona z entuzjazmem.
- Serio Granger? Serio się za mną stęskniłaś? – usłyszały
głos tuż za sobą. Brązowooka nie musiała się odwracać, żeby zobaczyć do kogo
owy głos należy.
- Malfoy, ty tutaj? Nie pomyliłeś przypadkiem pociągu do
Hogwartu z pociągiem do Azkabanu? – posłała mu najbardziej wredny uśmieszek.
- Jak zwykle pyskata. – uniósł jeden kącik ust w ironicznym
uśmiechu. – A myślałem, że chociaż trochę spokorniałaś... SZLAMCIU. – mówiąc to
odwrócił się i odszedł w przeciwnym kierunku.
- Co za typ! Dobrze, że sobie poszedł, bo z chęcią
przestawiłabym mu ponownie tę fretkowatą twarz!– warknęła wściekła.
- Spokojnie Hermiono, jak na Malfoya to coś za szybko sobie
odpuścił dogryzanie tobie, tylko jedno wyzwisko? – zdziwiła się Ginny.
- Pewnie szykuje coś większego. Już widzę naszą wspólną
pracę przy odbudowie zamku. – wzdrygnęła się Hermiona – Za jakie grzechy...
Gdy stanęły
w wejściowej bramie jak zwykle zaparło im dech w piersiach. Zamek aż emanował
magiczną mocą. Stały tak chwilę podziwiając widok pięknie oświetlonych murów i
wtedy dotarło do nich, że coś jest nie tak. Brakowało wieży Gryfonów! Część
sowiarni i wieży północnej nadal była bez dachu. Spojrzały na siebie z bólem w
oczach i ruszyły w kierunku zamku, bojąc się jakie jeszcze straty przyjdzie im
zobaczyć na miejscu.
Weszły niepewnie do Wielkiej Sali i odetchnęły z wielką
ulgą, bo nie było tu praktycznie żadnych śladów po walce. Zauważyły, że na
środku pomieszczenia stoi tylko jeden stół, przy którym siedzieli razem
nauczyciele i uczniowie.
- Ach! Panny
Granger i Weasley! Czekaliśmy na was z kolacją. – zawołała do nich nowa
dyrektorka Prof. McGonagall.
Dziewczyny podeszły do stołu, grzecznie przywitały się i
zabrały za kolację. Tak jak się Hermiona spodziewała, uczniów chętnych do
odbudowy zamku było niewielu. Większość Gryfonów (zależało im na odbudowie
wieży), kilkoro Puchonów i Krukonów i ku zdziwieniu wszystkich: trzech
Ślizgonów! Ginny chyba myślała o tym samym, bo wymieniły ze sobą zdziwione
spojrzenia.
- Cieszę sie, że przybyliście wcześniej do szkoły by pomóc w
odbudowie. – dyrektorka wstała i uciszyła rozmowy. – Jak już zauważyliście po
samych zewnętrznych zniszczeniach, czeka nas sporo roboty. Grafik prac zostanie
wywieszony jutro z samego rana na tablicy ogłoszeniowej w WS. Z racji tego, że
dormitoria Gryffindoru i Ravenclawu zostały zniszczone, na czas odbudowy
uczniowie z tych domów przeniosą się do dormitoriów Slytherinu. – na te słowa
uczniowie zaczęli cicho szeptać z niezadowolenia. – Cisza! Jest to sytuacja
tymczasowa, liczę na to, że dogadacie się między sobą. Wasze bagaże są już w
dormitoriach. Możecie odejść.
Hermiona i Ginny juz miały odchodzić od stołu, pomstując w rozmowie na Ślizgonów, z którymi
będa musiały dzielić Pokój Wspólny przez najbliższe dwa tygodnie, gdy usłyszały
głos Dyrektorki:
- Granger, Weasley. Za mną, do mojego gabinetu. – rzuciła
krótko i odeszła od stołu, kierując się w stronę schodów, a za nią pobiegły
zdezorientowane Gryfonki.
- Nie martwcie się, nie zrobiłyście nic zlego. – powiedziała
na wstepie Dyrektorka, widząc ich miny.
- A myślałam, że ślizgońskie dormitoria to jakaś kara. –
szepnęła Ginny do Hermiony.
- Żadna kara. – McGonagall spojrzała na nią surowo, a ta
spłoneła rumieńcem. – Wezwałam was, bo oprócz odbudowy zamku mam dla was inne
zadanie... – zamyśliła się chwilę. – Jak pewnie zauważyłyście, do pracy
zgłosili się na ochotników Draco Malfoy, Blaise Zabini i Theodor Nott. – Ginny
skrzywiła się na co McGonagall lekko usmiechnęła się. – Dokładnie Panno
Weasley, nie do końca im ufamy. Ze śmierciożercami nie tak łatwo zerwać
kontakt, nie patrzcie tak na mnie. To, że Voldemort nie żyje, nie znaczy, że
śmierciożercy zaprzestaną swojej działalności. Nie wszystkich udało się złapać.
Dlatego postanowiliśmy, że trzeba mieć te trójkę na oku, tak dla przezorności.
I te właśnie zadanie powierzam wam oraz Lunie Lovegood, która za momenick
powinna się tu pojawić, bym mogła przekazać wam szczegóły...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNadrabiam zaległości ; ) mimo, że pisałaś, że początek bd nudny to mi się naprawdę podobał :) biorę się szybko za następne ;)
OdpowiedzUsuńFajne- inne niż Dramione na siódmym roku <3
OdpowiedzUsuń~~c.